Dramatyczne wypadki rozegrały się podczas przedpołudniowej mszy świętej, w której uczestniczyli ratownik medyczny i strażak ochotnik, mówi prezes OSP w Otorowie Tomasz Bonek.
Ten pan siedział, osunął się, no i wzięli go na ziemię, stwierdzili brak funkcji
Druh OSP wysłał człowieka po defibrylator wiszący na ścianie miejscowej firmy. Mężczyzna w jedną stronę biegł, a wrócił zatrzymanym po drodze prywatnym samochodem. Urządzenie spełniło swoje zadanie.
Były trzy wyładowania i jak my przyjechaliśmy to wróciły akurat funkcje życiowe
- relacjonuje Tomasz Bonek
Mężczyzna odzyskał przytomność przed przyjazdem karetki. Strażakiem, który bezpośrednio uratował 74-latka był Arkadiusz Łakota.
Po prostu rano impuls ogólnie, do syna mówię, idziemy do kościoła i poszliśmy
- wyjaśnia strażak.
Największą trudnością było nakłonienie świadków do działania, mówi Arkadiusz Łakota. Defibrillator ufundował i zawiesił na swojej firmie Jarosław Ziętkiewicz, który apeluje by ludzie, nie bali się działać.
To urządzenie ich pokieruje. Co mają zrobić, jak mają zrobić
- tłumaczy Łakota
Jarosław Ziętkiewicz, którego dzieci pracują w zawodach medycznych, ma satysfakcję z tego, że udało się uratować życie człowieka.
Można to w takim żargonie piłkarskim powiedzieć 1:0 dla nas
- podsumowuje Jarosław Ziętkiewicz.