Ekspertka zauważyła, że powodem może być to, iż główne siły polityczne są po dwóch wyczerpujących, także finansowo, kampaniach wyborczych.
W okręgu wyborczym nr 7 obejmującym województwo wielkopolskie 9 czerwca wyborcy będą mogli oddać głos na kandydatów z dziewięciu list. Obok Trzeciej Drogi, Konfederacji Wolność i Niepodległość, Koalicji Obywatelskiej, Lewicy, PiS swoich kandydatów wystawiły także komitety: Bezpartyjni Samorządowcy - Normalna Polska w normalnej Europie, Komitet Wyborczy Polexit, Komitet Wyborczy Normalny Kraj oraz Komitet Wyborczy Polska Liberalna Strajk Przedsiębiorców.
Kierowniczka Zakładu Komunikacji Społecznej Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu prof. UAM dr hab. Dorota Piontek powiedziała PAP, że w wypadku głównych sił politycznych odnieść można wrażenie, że rywalizacja odbywa się wewnątrz list, a nie między listami. Dodała, że dotyczy to nie tylko Wielkopolski.
Jest tak dlatego, że już mniej więcej wiadomo, która z sił weźmie mandaty i ile ich będzie. Kampania kierowana jest więc do tych wyborców, którzy i tak głosowaliby na daną listę. Chodzi tylko o to, żeby dokonali wyboru konkretnej, tej lub innej osoby
- powiedziała.
Prof. Piontek uznała, że dobiegająca końca kampania była w Wielkopolsce uboga i sztampowa.
Oczywiście są billboardy, rytualne spotkania na piknikach czy konferencjach, ale to nie ma tego impetu, którego można by się było spodziewać. Ani w formie, ani w treści nie było nic takiego, co by wyróżniało tę kampanię. Z drugiej strony pamiętajmy, że przed chwilą skończyła się kampania samorządowa, wcześniej mieliśmy intensywną kampanię przed wyborami parlamentarnymi. Ugrupowania wyczerpały na nie pieniądze i zasoby, także i te kreatywne
– powiedziała.
Politolożka zauważyła, że w wielu wypadkach o mandat do PE walczą te same osoby, które niedawno ubiegały się o głosy w wyborach samorządowych czy parlamentarnych. Oceniła, że starsze i nowsze plakaty wyborcze z tymi samymi twarzami mogą powodować u wyborców pewną dezorientację.
Liderzy list głównych sił politycznych, wyłączając Konfederację, to osoby spoza regionu. Liderem listy Trzeciej Drogi w Wielkopolsce jest niedawny minister rozwoju i technologii Krzysztof Hetman. Polityk był europosłem obecnej kadencji PE; startował w ubiegłorocznych wyborach do Sejmu z listy TD i uzyskał mandat posła.
Na liście Trzeciej Drogi znalazł się też m.in. wieloletni parlamentarzysta, obecny członek PSL, wcześniej m.in. polityk PiS i PO, senator Jan Filip Libicki. O mandat europarlamentarzysty ubiega się też niedawny kandydat Trzeciej Drogi na prezydenta Poznania Przemysław Plewiński.
Liderką listy Konfederacji w Wielkopolsce jest wiceprezes Ruchu Narodowego, dyrektor ds. europejskich Konfederacji, prawniczka z Kobylaty (gm. Kłodawa woj. wielkopolskie) Anna Bryłka. Na liście znalazł się także b. parlamentarzysta AWS i LPR oraz europoseł LPR w latach 2004-2009 Witold Tomczak.
Wielkopolską listę Koalicji Obywatelskiej podobnie jak w poprzednich wyborach otwiera b. premier Ewa Kopacz. W 2019 r. w eurowyborach zagłosowało na nią 252 tys. osób, Kopacz zdobyła wówczas najwięcej głosów w regionie. Na liście KO znaleźli się też m.in. poseł KO Marcin Bosacki i adwokat, założyciel Fundacji Wolne Sądy Michał Wawrykiewicz.
Liderką wielkopolskiej listy Lewicy do PE została wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Joanna Scheuring-Wielgus. Na liście jest też m.in. kandydatka Lewicy w ostatnich wyborach prezydenta Poznania Beata Urbańska.
Na czele listy PiS znalazł się sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Wojciech Kolarski. Z drugiego miejsca wystartuje europoseł Ryszard Czarnecki. W wyborach do PE w 2014 r. Czarnecki uzyskał mandat zdobywając ponad 84 tys. głosów – najwięcej dla PiS w regionie. Na kolejnych miejscach znajdują się m.in. wiceprzewodnicząca sejmowego klubu PiS, b. minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg oraz posłowie: Bartłomiej Wróblewski i Marcin Porzucek.
W przypadku PiS mamy interesującą sytuację: rywalizację nie tylko wewnątrz listy, ale także pomiędzy skrzydłami Zjednoczonej Prawicy. Mamy kandydata, który jest bardzo intensywnie popierany przez prezydenta Andrzeja Dudę, i kandydata, który jest popierany przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Lokalne media chyba najczęściej zauważają w tej kampanii właśnie rywalizację pomiędzy panami Czarneckim i Kolarskim
- powiedziała.
Prof. Piontek zauważyła, że pochodzący spoza Wielkopolski kandydaci, liderzy list nie zdołali zbudować wyraźnych relacji z regionem.
Oczywiście wiadomo, że przynależność regionalna nie odgrywa w wyborach do Parlamentu Europejskiego takiego znaczenia, jak w innych wyborach, ale takim eleganckim gestem i też być może czynnikiem, który mógłby zmobilizować ludzi do udziału w wyborach, byłoby jednak zbudowanie jakiejś relacji z tym okręgiem, z którego się startuje. Ja takich wysiłków nie zauważyłam - na pewno nie w przypadku tych wiodących list
– powiedziała.
Zdaniem prof. Piontek w kampanii nie było raczej poruszanych wielu tematów specyficznych dla regionu. Ekspertka nie przewiduje większych zaskoczeń, jeśli chodzi o poparcie głównych sił politycznych w Wielkopolsce.
W 2019 r. w regionie wybory wygrała Koalicja Europejska, która zdobyła 43,25 proc. głosów. Prawo i Sprawiedliwość uzyskało 38,39 proc. poparcia, a Wiosna - 7,80 proc. głosów. Pozostałe komitety uzyskały w Wielkopolsce: KWW Konfederacja Korwin Braun Liroy Narodowcy – 4,67 proc. głosów, KWW Kukiz'15 – 4,29 proc., KKW Lewica Razem - Partia Razem, Unia Pracy, RSS – 1,6 proc. głosów.
KE i PiS zdobyły w Wielkopolsce po dwa mandaty do PE, jeden mandat przypadł Wiośnie. Do PE z Wielkopolski trafili: b. premierzy Ewa Kopacz i Leszek Miller, prof. Zdzisław Krasnodębski, Andżelika Możdżanowska oraz liderka listy Wiosny Sylwia Spurek. Frekwencja wyborcza w Wielkopolsce wyniosła 44,86 proc. W Poznaniu - 57,56 proc.
Tegoroczne wybory do PE odbędą się w różnych państwach UE 6–9 czerwca br., w Polsce 9 czerwca będzie wybieranych 53 posłów.