Ewakuacja bloku na górnych Ratajach w Poznaniu. Mężczyzna zatrzymany

Szesnaście ewakuowanych osób może wracać do domów. Wszystkie wcześniej zablokowane ulice i parkingi także są już otwarte. 

Przyczyną interwencji była awantura domowa.

- W piątek po 21:00 dyżurny odebrał prośbę o interwencję domową, związaną z jakąś awanturą, która miała być w jednym z mieszkań. Kiedy policjanci dotarli na miejsce okazało się, że mężczyzna znajdujący się przez pewien czas na zewnątrz budynku, zawrócił z tego miejsca w którym przebywał i zatarasował się w swoim mieszkaniu, prawdopodobnie na widok funkcjonariuszy. Odmawiał rozmowy z policjantami oraz otwarcia mieszkania. Wstępne informacje wskazywały, że mężczyzna mógł mieć ze sobą broń – tłumaczy sprawę Andrzej Borowiak z wielkopolskiej komendy wojewódzkiej policji.

Ewakuacja mieszkańców całego budynku, zamknięty dla ruchu odcinek Inflanckiej, utrudnienia w ruchu pieszym i kołowym wokół bloku, w którym zabarykadował się 34-letni mężczyzna. Czy aż takich środków trzeba było użyć, aby unieszkodliwić sprawcę awantury domowej?

- Przede wszystkim informacja o tym, że mężczyzna jest uzbrojony spowodowała podjęcie takich środków bezpieczeństwa. Dopiero po jego zatrzymaniu, pirotechnicznym sprawdzeniu mieszkania i otrzymaniu informacji od jednostek specjalnych, że mieszkanie jest zabezpieczone, nabiera się pewności, iż zagrożenie być może było niższe, niż początkowo nam się wydawało. Ze względów bezpieczeństwa mieszkańców takie czynności ewakuacyjne zawsze muszą być zarządzone - wyjaśnia Borowiak.

Nie znamy szczegółów awantury. Zatrzymany mężczyzna miał przy sobie dwa pistolety gazowe. Ma 34 lata, jest mieszkańcem Katowic. W Poznaniu przebywał w wynajmowanym mieszkaniu, w którym żyła też jego partnerka. Za napad był poszukiwany listem gończym przez sąd rejonowy w Żywcu. Ma do odbycia karę 3 lat więzienia.

(poniżej zapis naszej relacji z miejsca akcji)

-----------------------

O godzinie 21.40 policja zamknęła dla samochodów ul. Inflancką na odcinku: ul. Pawiej – ul. Piłsudskiego. Swoje trasy musiały zmienić autobusy linii nr 52 i 65.

Świadkowie zdarzenia mówią, że na dachu budynku widzieli m.in. antyterrorystów. Na miejscu pojawiła się też karetka pogotowia i wóz straży pożarnej. 

Mieszkańcy bloku jeszcze nie wrócili do swoich domów. 

Policja nie chce na razie zdradzać szczegółów. Rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak mówi, że w stosownym czasie poinformuje o działaniach.

Na miejscu jest Wojciech Sikorski, który podaje, że w tej chwili na dachu bloku obecni są antyterroryści. Policjanci zastanawiają się w jaki sposób dostać się do mężczyzny. Nie wiadomo, w jaki sposób obecnie przebiegają negocjacje.

Trwa przygotowywanie strategii, aby dostać się do mieszkania. 

Mieszkańcy bloku spędzili noc w podstawionym autobusie MPK, część z nich pojechała do rodzin i znajomych. Na razie nie wiadomo, kiedy zakończą się działania, może to potrwać kilka lub kilkanaście godzin.

Zablokowana jest ulica Inflancka - także dla pieszych, gdyż mężczyzna znajdujący się w bloku, może być uzbrojony. Przejazd możliwy jest ulicą Piłsudskiego. Policja pozamykała także ulice i uliczki wokół bloku.

AKTUALIZACJA:

Policja próbuje zatrzymać niebezpiecznego mężczyznę. Celem jest jego unieszkodliwienie. Budynek został odłączony od gazu i mediów.

Jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć, wczoraj w bloku zamknął się mężczyzna, który z przyczyn osobistych kogoś terroryzuje, może chodzić o kobietę. 

Policja w dalszym ciągu nie zdradza żadnych szczegółów. W późniejszym czasie ma zostać wydany oficjalny komunikat.

Wojciech Sikorski/Rafał Regulski

AKTUALIZACJA 14:20:

Działania policji przy ulicy Inflanckiej zostały zakończone. Mężczyzna został wyprowadzony z budynku. Na godzinę 14:45 zapowiedziany został briefing prasowy, na którym ma zostać przekazane więcej informacji, dotyczących akcji.