- Gdy poproszono je o identyfikatory bądź, pokazanie puszki, uciekły - mówi rzecznik prasowy pilskiej policji Jędrzej Panglisz.
Kiedy mężczyzna chciał ofiarować datek dla potrzebującej Hani Łączkowskiej okazało się, że te dziewczynki chciały odebrać te pieniądze do ręki. Mężczyzna zaczął wypytywać czy mają jakieś identyfikatory i puszki. One oświadczyły, że nie mają i po chwili uciekły. Mężczyzna zgłosił tę sytuację policji, funkcjonariusze patrolowali przez jakiś czas tamten teren, ale nie udało się ich odnaleźć.
Rodzice Hani Łączkowskiej twierdzą, że w tamtym regionie nie były prowadzone żadne zbiórki pieniędzy. W związku z pandemią koronawirusa cała akcja "pomocowa" przeniosła się do internetu.
Pilanin, który nie dał się oszukać fałszywym wolontariuszkom, na własną rękę odnalazł je, gdy te przechadzały się niedaleko ulicy Ludowej. Dziewczynki zaczęły uciekać, ale mężczyzna zdążył zrobić im zdjęcie.
Jeśli ktoś rozpozna nastolatki proszony jest o kontakt z pilską policją.