Sąd o tym, że oskarżony trafił do szpitala, dowiedział się dopiero na rozprawie. Rano taką informację z zaświadczeniem o stanie zdrowia oskarżonego jego ojciec złożył w biurze podawczym sądu. To było zaledwie 40 minut przed rozprawą.
Rozgoryczenia nie kryli pokrzywdzeni, którzy licznie przyszli do sądu. Pieniądze straciło 13 osób i firm.
Jak ustalono w śledztwie, oskarżony sprawiał wrażenie, że wiele może. Uwiarygodniał się zdjęciami ze znanymi osobami. Budował wizerunek osoby, która ma robić karierę w dyplomacji, ma być przyszłym ambasadorem Polski, dla którego - jak sam mówił - jest przygotowana i szyta na miarę kamizelka kuloodporna.
Osoby, które pożyczały mu pieniądze, przekonywał, że zrobią interesy na diamentach, złocie czy sprowadzaniu pomarańczy z Afryki. Nic jednak z tego nie wyszło, a oskarżony - mimo zapewnień - pieniędzy nie zwrócił. Jeden przedsiębiorca, który wpadł w tarapaty finansowe, popełnił samobójstwo. W śledztwie nie udało się ustalić, co się stało z ponad czterema milionami złotych.