Andrzej Tylman chce stu tysięcy złotych zadośćuczynienia. Pozwał Spółdzielnię Universum i jej dwóch podwykonawców. Za dwa tygodnie poznamy wyrok poznańskiego sądu w tej sprawie.
Po ośmiu miesiącach poszukiwań ciało Ewy Tylman znaleziono w Warcie. Pracownicy firmy pogrzebowej na zlecenie poznańskiej prokuratury przewieźli je do Zakładu Medycyny Sądowej. Tam otworzyli worek i robili sobie zdjęcia z ciałem. Zostali za to skazani w procesie karnych. Teraz rodzina Ewy Tylman walczy w procesie cywilnym o zadośćuczynienie.
- Ciało mojej córki zostało zbezczeszczone w sposób niehumanitarny. Sam pracuję w zakładzie pogrzebowym, bo jestem muzykiem, obsługuję pogrzeby i absolutnie kierownik, który ma ten zakład, nie ma prawa robić takich rzeczy i nikt z jego pracowników, robić zdjęć czy otwierać worków, a tym bardziej, jak jest sprawa prokuratorska - mówił Andrzej Tylman.
Universum i jego podwykonawcy domagają się odrzucenia pozwu twierdząc, że osoby winne zostały ustalone i skazane. - Zareagowaliśmy natychmiast rozwiązując umowę z podwykonawcą, który przewoził ciało Ewy Tylman. W drugiej kolejności wydaliśmy oświadczenie, które udostępniliśmy mediom. Zamieściliśmy je także na naszej stronie internetowej - zapewniał wiceprezes spółdzielni Universum.
W oświadczeniu spółdzielnia wyraziła ubolewanie z powodu zaistniałej sytuacji. Wiceprezes spółdzielni podkreślał też, że strony Universum nie było zgody na robienie jakichkolwiek zdjęć podczas przewożenia zwłok