Gabriela Zych zginęła wraz z polską delegacją w drodze do Katynia. To miała być jej trzecia wizyta na mogiłach ofiar zbrodni. Córka Gabrieli Zych- Izabela Musielak podkreśliła, że emocje wciąż odżywają i wciąż są jak otwarta rana.
Nie doszukuję się w tym żadnych złych intencji kogokolwiek. Sprawa zamachu jest wałkowana od 12. lat. Teraz to się nasiliło ze względu na sytuację na Ukrainie. Ja tego nie widzę, nie wydaje mi się, żeby pomimo postępowania prezydenta Rosji, żeby wtedy 12. lat temu odważył się zaatakować prezydencki samolot.
Gabriela Zych spoczywa na cmentarzu w Kaliszu, obok swojego męża, którego misję pamięci o Katyniu kontynuowała. Po kilku tygodniach od katastrofy smoleńskiej, już po zakończeniu akcji porządkowania terenu przez służby rosyjskie, wśród przedmiotów należących do ofiar znaleziono paszport Gabrieli Zych. Kaliszanka została pośmiertnie odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Dziś hołd Gabrieli Zych oddały władze miasta. Przed grobem stanęły też wieńce w imieniu Prezydenta Polski, Premiera i Marszałek Sejmu.
- Moja mama żyła w cieniu zbrodni katyńskiej; ja żyję w cieniu katastrofy smoleńskiej – powiedziała w niedzielę PAP Izabela Musielak, córka Gabrieli Zych, zmarłej w katastrofie samolotu Tu-154 w Smoleńsku.
Gabriela Zych – jak wspomina jej córka Izabela Musielak - nie mogła pojechać pociągiem ze względu na stan zdrowia, dlatego poleciała Tupolewem. "10 kwietnia 2010 r. to była jej czwarta i ostatnia podróż do Katynia" - powiedziała.
Dodała, że "mimo upływu tylu lat od katastrofy emocje wciąż są ogromne. Cały czas wspominam moje ostatnie spotkanie z mamą, zastanawiam się, czy mogłam bardziej wpłynąć na jej decyzję, żeby nie jechała. Wiem jednak, że nawet gdybym tupała nogami i płakała, to i tak nie posłuchałaby mnie. Dla mamy ten wyjazd był bardzo ważny. Mama cały czas żyła w cieniu zbrodni katyńskiej. Ja teraz żyję w cieniu katastrofy smoleńskiej" – powiedziała.
Izabela Musielak pamięta, że na wieść o katastrofie zemdlała. Za każdym razem podkreśla, że z tym dniem zawsze są i będą związane wielkie emocje, "bo zginęło tam 96 rodzin, nie osób, ale rodzin; razem z naszymi bliskimi, którzy lecieli w tym samolocie, zginęła cząstka każdego z nas" - mówiła łamiącym się głosem.
Podkreśliła, że według niej to była katastrofa. "Pomimo napaści Rosji na Ukrainę i tej strasznej wojny nadal nie dopuszczam do siebie myśli, że ktoś mógł chcieć skrzywdzić ludzi, lecących na uroczystość" – powiedziała.