Oskarżony podczas sesji Rady Miasta w lutym 2020 roku wykrzykiwał w kierunku radnych, że "tu może być gorzej niż w Gdańsku". Trwała wtedy debata dotycząca Europejskiej Karty Równości Kobiet i Mężczyzn w Życiu Lokalnym...
W ocenie prokuratury groźby oskarżonego nawiązywały do zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Oskarżony w sądzie do winy się nie przyznawał.
Żadnych gróźb do radnych nie stosowałem. Uważam, że te oskarżenia są wyssane z palca
- mówił Piotr P. podczas procesu apelacyjnego.
Jego obrońca radca prawny Stefan Saczkowski przekonywał, że oskarżony nikomu nie groził.
Pan oskarżony w swoich wyjaśnieniach mówił o wydarzeniach z Gdańska. Tragicznego zamachu na prezydenta Gdańska nie można określać w liczbie mnogiej. Jeśli mówimy o wydarzeniach gdańskich, to przede wszystkim mamy na myśli lata 70., lata 80 i do tego nawiązywał oskarżony
- mówił obrońca.
Sądu jednak te argumenty nie przekonały.
Oskarżony próbuje stwarzać pozory tego, że chodziło mu o coś innego
- uznał sąd.
Sędzia Agnieszka Kędzierska mówiła, że dla wszystkich obecnych na sesji było oczywiste, że chodzi o śmierć prezydenta Gdańska.
Te słowa, które były wypowiedziane, miały stanowić groźbę wobec włodarzy miasta, jakimi są radni
- dodała sędzia. Wyrok jest już prawomocny.