Dr Aneta Borczyk-Kotwas odpowiada za zdarzenie z roku 2019. Jej kilkumiesięczna wówczas podopieczna trafiła do szpitala z zapaleniem opon mózgowych. Mała Maja z Konina przewieziona została do Poznania i tamtejsi medycy twierdzą, że to przez konińską pediatrę.
Istotą sprawy, zdaniem obrony, jest to, że dziewczynka nie była szczepiona, a doktor Kotwas jest homeopatką. Według lekarzy z Poznania, homeopatia spowodowała kilkumiesięczny stan zapalny i podgorączkowy u Mai, a brak szczepień - pneumokokowe zapalenie opon mózgowych. Z zenań wynika jednak, że to nie bakteria a wirus opryszczki spowodował chorobę, i to właśnie dr Kotwas zaleciła lek antywirusowy, który, zdaniem rodziców, uratował dziecku życie.
To nie ja jestem tu oskarżona - mówi homeopatka.
To jest walka systemu z medycyną naturalną. Fakt, że Maja nie była szczepiona spowodował atak na rodziców, a fakt, że była leczona homeopatycznie spowodował atak na mnie.
Obrońca oskarżonej mec. Arkadiusz Tetela ujmuje sprawę dosadniej.
Pani doktor w swoich zeznaniach dobitnie to określiła - gdyby Maja była nasączona antybiotykiem i zmarła - nie byłoby żadnej sprawy.
Dziś zeznawała matka dziewczynki - kobieta podkreśla, tak jak wcześniej jej mąż, że nie mają do lekarki żadnych pretensji, zastrzeżenia mają za to do lekarzy z Konina i Poznania.
Cztery lata po zdarzeniu Maja jest zdrowa i rozwija się prawidłowo
- mówią zgodnie jej rodzice.
Kolejna rozprawa odbędzie się we wrześniu.