Jacek Jaśkowiak jeszcze 13 stycznia mówił, że nie planuje zatrudniać doradców. Tymczasem w połowie stycznia w urzędzie zatrudniony został działacz PO Krzysztof Kaczanowski. Już w grudniu pracę zaczął Marcin Gołek.
Rzecznik prezydenta Poznania Paweł Marciniak wyjaśnia, że urząd nie musiał w tym przypadku ogłaszać konkursów. - To są osoby pracujące na stanowiskach politycznych, a zgodnie z ustawą o pracownikach samorządowych, na takie stanowiska nie są wymagane konkursy. Pan prezydent powiedział, że zatrudnił ich ze względu na doświadczenie i zaufanie - mówi Marciniak.
Asystent z prezydentem uczestniczy w spotkaniach. Doradca prezydenta zajmuje się komunikacją społeczną i dokumentacją fotograficzną działań prezydenta.
W czasie rządów poprzedniego prezydenta Ryszarda Grobelnego w urzędzie miasta nie było tak zwanych stanowisk politycznych. Zatrudnianiem partyjnych kolegów oburzona jest opozycja w Radzie Miasta Poznania. - To upolitycznianie samorządu - tak informację komentuje miejska radna Joanna Frankiewicz. Jest ona związana z byłym prezydentem Ryszardem Grobelnym. Joanna Frankiewicz zamierza w sprawie zatrudniania działaczy PO wysłać pytania do prezydenta Jaśkowiaka. - Jednym z tematów kampanii było ograniczenie etatów w urzędzie miasta - mówi radna Frankiewicz.
Szymon Szynkowski z PiS twierdzi, że Platforma Obywatelska ma tego rodzaju ciągoty, żeby swoich ludzi zatrudniać. Przekonuje, że w Prawie i Sprawiedliwości obowiązują inne standardy.
Łagodniej w tej sprawie wypowiada się Tomasz Lewandowski z SLD. Mówi, że dla niego jest oczywiste, że na takie funkcje Jacek Jaśkowiak mógł powołać kogoś bez konkursu. Prawem prezydenta jest otaczać się ludźmi do których ma zaufanie - skomentował Lewandowski.