140 polskich żołnierzy będzie od 1 maja bronić nieba nad krajami wschodniej flanki NATO.
Wcześniej w tych misjach służyły MiG-i, teraz, pierwszy raz polecą myśliwce F-16 - mówi Generał brygady Andrzej Tuz z Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych. - Kontyngent jako Orlik realizuje zadania już po raz siódmy. W tym roku uruchamiamy w ramach obrony NATO siły na flance wschodniej, i tutaj Orlik się ładnie wpisuje. To nasz wkład do wzmocnienia flanki wschodniej Sojuszu.
Żołnierze polecą jutro. Dziś odbyło się uroczyste pożegnanie. Przybyli przedstawiciele armii, rodziny żołnierzy i samorządowcy. Podpułkownik Piotr Ostrouch będzie dowodził Polskim Kontyngentem Wojskowym Orlik 7. Jak mówi zadania pilotów będą podobne do tych, wykonywanych nad Polską. - Trzeba było jednak wziąć pod uwagę specyfikę tamtego regionu. Są to trzy kraje bałtyckie otoczone ze wszystkich stron przez naszego wschodniego sąsiada. Częstotliwość wykonywania misji w tamtym regionie jest wielokrotnie większa niż w naszym rejonie przygranicznym. Wszystkiego nie mogę powiedzieć, ale zdarzają się naruszenia i po to tam jesteśmy razem z komponentem hiszpańskim. My stanowimy główną parę dyżurną - wyjaśnia.
Hiszpanie stacjonować będą w Estonii, a latać będą samolotami F-18. Polacy bazę będą mieli na Litwie. Polskie samoloty będą używane na zmianę. Dyżur będzie miała para pilotów, w tym czasie odpoczywać będą dwaj pozostali piloci i ich maszyny. Dziś w Poznaniu żołnierzy oficjalnie pożegnano. Na Litwę polecą jutro, nieco później dolecą do nich nasze "Jastrzębie"