Brakuje 60 tysięcy złotych. Caritas prosi o wsparcie Domu Dziecka w Lesznie

Jak powiedział szef zakładowej Inicjatywy Pracowniczej, Mariusz Piotrowski, w poniedziałek w zakładzie strajkuje ponad 40 osób. Przebywają w jednej z hal i nie podjęli pracy. Po to, aby zasiąść do rozmów, związkowcy żądają uznania przez firmę sporu zbiorowego, niekarania strajkujących i wpuszczenia do zakładu Mariusza Piotrowskiego, który od tygodnia nie może wejść do Jeremiasa. Po zwolnieniu go z firmy sąd przywrócił go do pracy, ale prawnicy firmy zmusili go do podpisania dokumentów, że nie musi świadczyć pracy.
O sytuacji w strajkującej firmie mówili z trybun sejmowych posłowie. Strajkujących w zeszłym tygodniu niespodziewanie z posłami Lewicy odwiedziła minister pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Według rzecznika Jeremiasa, Grzegorza Indulskiego, parlamentarzyści zostali wpuszczeni do środka i rozmawiali z zarządem firmy oraz zapoznali się z sytuacją strajkujących. Według Grzegorza Indulskiego, część załogi, która normalnie pracuje, zapewniała parlamentarzystów, że nie popiera związkowców.
Indulski zapewnił, że zarząd firmy chce zakończyć strajk i rozmawiać ze związkowcami, ale na część postulatów się nie zgadza, a szkalowanie firmy przez związkowców w mediach zaszkodzi całej załodze. Grzegorz Indulski dodał, że pomimo akcji strajkowej zakład pracuje normalnie i w tym czasie odnotował najlepszą wydajność w porównaniu do poprzednich miesięcy.
Związkowcy za to apelują o zbiórkę pieniędzy dla strajkujących, którzy w czasie, gdy nie pracują, nie dostają wynagrodzeń.