Młodziński to były pracownik magistratu, obecnie w opozycji do burmistrza Mariana Szkudlarka. Startuje z list PiS do rady miejskiej.
- Wicedyrektor szkoły wydała dokumenty niezbędne do podjęcia pracy w szkole, a po ponad godzinie dyrektor szkoły zadzwoniła do niej i powiedziała, że oferta pracy jest nieaktualna - sprawę Młodziński opisuje na Facebooku.
- Ponieważ burmistrz sprawuje nadzór nad wszystkimi placówkami oświatowymi w gminie, więc on bezpośrednio odpowiada za decyzje podejmowane wobec wszystkich ludzi, którzy są zatrudnieni w instytucjach. Dyrektor działa w imieniu burmistrza, ale burmistrz odpowiada z racji nadzoru. Moim zdaniem wątpliwe jest, że mojej żonie odmówiono pracy z tego powodu, że na jej miejsce zgłosił się inny nauczyciel – mówi. - Półtorej godziny to zbyt krótko, żeby taką decyzję można zmienić - dodaje Młodziński.
Rzecznik swarzędzkiego magistratu Maciej Woliński odpowiada, że fakty wyglądają zupełnie inaczej, niż to przedstawia pan Młodziński. - Żona pana Marcina Młodzińskiego starała się o pracę w jednej ze swarzędzkich szkół. Rozpoczęła się już procedura angażu. W międzyczasie okazało się, że na miejsce w tej szkole, które mogłaby zająć pani Agnieszka Młodzińska, chęć powrotu wyraziła nauczycielka, którą pani Młodzińska miała zastępować. Osoba, która wyraziła chęć powrotu ma pierwszeństwo – wyjaśnia.
Woliński zapytany o to, czy niezatrudnienie żony to zemsta burmistrza na byłym pracowniku, który jest teraz w opozycji do władz - odpowiada: "absolutnie nie". Dodaje, że ponownie zorganizowano nabór, ponieważ w szkole wciąż potrzeba nauczycieli, i żona byłego pracownika urzędu cały czas może się zgłosić.