Czyn ten zarzuca się nieoficjalnie kibicom łódzkiego Widzewa. W nocy niedzieli na poniedziałek w Łodzi zauważono kilkanaście samochodów na poznańskich rejestracjach.
- Były informacje, że kierowcy i pasażerowie tych aut mieli ze sobą kominiarki i maczety - relacjonuje Joanna Kącka z łódzkiej policji.
- Kilka z tych samochodów na ul. Warszawskiej w Łodzi nie zatrzymało się do kontroli, mimo prób podejmowanych przez umundurowanych policjantów w oznakowanych radiowozach. Rozpoczął się policyjny pościg, w który włączyło się także kilka patroli kryminalnych. Kierujący nie reagowali na sygnały dźwiękowe ani świetlne, uciekali łamiąc kolejne przepisy ruchu drogowego, m.in. przejeżdżali na czerwonym świetle, przekraczali podwójną ciągłą, zajeżdżali drogę radiowozom, które chciały ich wyprzedzić – wyjaśnia.
Pościg zakończył się dopiero w Zgierzu, gdzie policjanci zablokowali drogę. Zatrzymali trzy auta i kilkunastu mężczyzn wyciągnęli z nich siłą. Wg łódzkiej policji kibice Lecha Poznań w wieku od 19 do 51 lat. Nie zatrzymali się do kontroli. Grozi im pięć lat więzienia.
Ponadto 27-letni pasażer odpowie za posiadanie narkotyków.
W tym samym czasie w Łodzi zatrzymano inne auto z Poznania, również - jak podaje policja - z kibicami Lecha w środku, które wcześniej odłączyło się od ściganej grupy. Kierowca dostał 500 złotych mandatu za popełnione wykroczenia. W żadnym z aut nie znaleziono kominiarek ani niebezpiecznych przedmiotów.