Do wzięcia w konkursie ogłoszonym przez miasto było około 100 tys. zł. - Nasza oferta okazała się niewystarczająca - tłumaczy Ewa Kuznowicz.
- Od 15 lat w tym konkursie stawaliśmy tylko my. Może zgubiła nas rutyna, ale z drugiej strony - siedzibę użycza nam miasto i ponosimy wszelkie opłaty eksploatacyjne, płacąc z dotacji, natomiast nasza - że tak powiem - konkurencja ma swój budynek, więc mogą na działalność przeznaczyć więcej pieniędzy z dotacji - to pewnie miało znaczenie w ocenie wniosków - dodaje Kuznowicz.
Nowego miejsca szukają już podopieczni Monaru, wśród nich - pani Klaudia. - W ośrodku terapeutycznym spędziłam półtora roku, od pół roku jestem tutaj. Na razie jest dobrze, ale szukam już innego miejsca, gdzie będzie wsparcie
terapeutów - mówi kobieta.
Szefowa konińskiego Monaru mówi, że ze względu na specyfikę działań stowarzyszenia - nie jest ono w stanie konkurować z dobrze zorganizowaną przychodnią, która ma kontrakt z NFZ, czy specjalistów od pozyskiwania zewnętrznych pieniędzy na działalność. Oznacza to koniec działalności Monaru w Koninie.