Zdaniem dyrektor pilskiego Sanepidu Danuty Kmieciak, kobieta popełniła błąd, ale jej tłumaczenie było wystarczające, by jej nie ukarać.
Medyczka twierdzi, że była bardzo zdenerwowana, bo wystąpił problem z przyjazdem do niej karetki „wymazowej”. Ta opóźniła się o kilka dni. Kobieta postanowiła sama przyjechać na testy. Całą drogę pokonała bez kontaktu z innymi ludźmi. A na miejscu wymaz pobrała od niej odpowiednio zabezpieczona pielęgniarka.
- Lekarka zachowała ostrożność, a to wystarczy, by potraktować ją ulgowo - mówi Danuta Kmieciak. Kobiecie groziła kara w wysokości 30 tysięcy złotych.