Ze względów bezpieczeństwa Małgorzata Chodyła z poznańskiego ogrodu nie chce zdradzać, o które przejście chodzi.
Jadą do nas m.in. lwy i tygrysy, tutaj, na granicy zwierzęta zostaną przepakowane do innych samochodów, które powiozą je do Poznania. W Poznaniu najprawdopodobniej zostanie część tych zwierząt, a pozostałe pojadą do kolejnych azylów, na zachodzie Europy
- mówi Małgorzata Chodyła.
Na miejscu pracownicy sprawdzą, w jakim stanie są zwierzęta. Później decyzja, czy pojadą dalej. Niektóre na pewno zostaną w Poznaniu - miejsce dla nich jest.
Z konwojem nie ma bezpośredniego kontaktu, ale wiadomo, że kierowcy mają jeszcze do przejechania kilkaset kilometrów, opuścili już najbardziej niebezpieczny region, objęty walkami.
Małgorzata Chodyła potwierdza, że na granicy jest ogromny ruch. Ludzie przed wjazdem do Polski czekają nawet kilkanaście godzin. Wielu prosi, by z granicy zabrać ich w głąb kraju.