Właściciel kamienicy, w której mieszkała stulatka, kolejny raz nie stawił się w sądzie. Bez jego udziału proces wytoczony z prywatnego akt oskarżenia nie może się rozpocząć. Obrońca Josefa L. przekonywał dziś sąd, że miał ostatnio kontaktu z oskarżonym, który w Polsce nie ma stałego miejsca zamieszkania.
- To gra na czas. To jest kolejna strategia unikania stawienia się w sądzie. Kiedy został w ubiegłym roku wezwany przez policję do stawienia się na zeznania, stawił się po trzykrotnym wzywaniu. Co chce zyskać? Myślę, że zdał sobie sprawę, że w tej chwili żarty się skończyły. Jest sprawa karna, w której ma sam najlepiej ma świadomość, co zrobił. Myślę, że po prostu się przestraszył tego, co się wydarzyło - komentuje córka stulatki.
Dziś pani Stefanii nie było w sądzie. Sąd na jutro zaplanował jej przesłuchanie, ale ze względu na niestawienie się oskarżonego, musiał jutrzejszą rozprawę odwołać. Sąd spróbuje rozpoczął proces w lutym. Wcześniej wyśle policję do miejsca, gdzie ostatnio mieszkał oskarżony, by sprawdzić, czy faktycznie się wyprowadził. Kamienicznik przegrał już sprawę cywilną o nękanie pani Stefanii. Musiał jej zapłacić 10 tysięcy złotych za naruszenie dóbr osobistych.