Warunkiem zawartej lata temu umowy miało być jednak rozpoczęcie w określonym czasie inwestycji. Tak się jednak nie stało. Wszystko wyszło na jaw podczas negocjacji w sprawie budowy na terenach uniwersyteckich szkoły podstawowej i przedszkola. Zdaniem poznańskich urzędników sprawa mogłaby trafić do sądu. Żeby jednak uniknąć awantury miasto złożyło uczelni kilka propozycji: miasto proponuje UAM-owi, żeby niezabudowaną działkę oddał - na podobnych zasadach jak zrobiło to miasto 20 lat temu.
Propozycje są jeszcze dwie: sprzedaż miastu działki z 99 procentową bonifikatą lub wydzierżawienie terenu na 30 lat. Czy negocjacje z władzami Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza nabiorą tempa? Nie wiadomo, ze względu na przedłużony weekend nie udało mi się uzyskać odpowiedzi w tej sprawie.
Na ukończenie inwestycji miasto ma trzy lata. Jeśli placówka w tym czasie nie powstanie, dzieci z północy Poznania będą musiały uczyć się w soboty.
Negocjacje trwają już prawie rok, a w sprawie nic się nie zmienia. Kiedy wreszcie będzie można mówić o przełomie? Urzędnicy miejscy zapowiadają, że chcą załatwić wszystkie formalności związane z działką pod budowę szkoły do stycznia przyszłego roku. Do sprawy będziemy na pewno wracać.