Mieszkańcy przez wiele dni żyli w niepewności i protestowali. Ich obawy wywołał fakt, że nagle pojawił się człowiek podający się za właściciela jednego z bloków, który zapowiedział bardzo wysokie podwyżki czynszu. Wtedy zatrudnili prawników, oflagowali bloki i zaczęli organizować pikiety. Skierowali też skargi do sędziego komisarza.
Sprawą zajmowało się w sumie trzech syndyków, dwaj złożyli rezygnacje. W końcu Rada Wierzycieli zmieniła swoją wcześniejszą uchwałę i zgodziła się na to by protestujący mogli kupić zajmowane przez nich mieszkania. Tak chce zrobić większość lokatorów. Mieszkańcy wprawdzie się cieszą, jednak mówią , że dopiero gdy będą mieli przed sobą akty notarialne odetchną z ulgą.