Przy czym MOSTiR... nie jest podmiotem, wobec którego toczy się postępowanie egzekucyjne.
Wszystko zaczęło się przed sześcioma laty. MOSTiR był wtedy jeszcze instytucją budżetową. Pewnemu przedsiębiorcy wynajął pomieszczenia, w których ten zamontował specjalne tory i urządził kręgielnię. Coś jednak poszło nie tak, bo przedsiębiorca wpadł w długi, a do drzwi kręgielni zapukał komornik. Całe wyposażenie zostało przez niego zajęte.
W międzyczasie budżetowy MOSTiR został przekształcony w spółkę miejską - ze wszystkimi majątkowymi konsekwencjami. Rogala podkreśla, że komornicza egzekucja nie dotyczy kierowanej przez niego instytucji.
- Sprawa dotyczy najemcy kręgielni. My natomiast w związku z tym, że nie możemy dysponować pomieszczeniem o powierzchni 505 metrów kwadratowych, złożyliśmy do sądu skargi na komornika i dozorcę obiektu - tłumaczy.
Teoretycznie jest proste rozwiązanie: komornik zabiera należące do dłużnika wyposażenie i zwalnia w ten sposób pomieszczenia do niego nie należące. Tyle że demontaż samych tylko torów kręglarskich to - lekko licząc - 200 tysięcy złotych.