Sprawdza to prokuratura. 49-latek wcześniej był karany za jazdę pod wpływem alkoholu.
- Stracił prawo jazdy, ale na tym etapie postępowania, jego zachowanie jest niewytłumaczalne. W nocy z piątku na sobotę patrol policji postanowił zatrzymać do kontroli mężczyznę, który kierował samochodem osobowym wyjeżdżającym ze stacji. Mężczyzna na widok policjantów wyciągnął pistolet, oddał strzał w swoją głowę. Samochód wjechał do rowu. Mężczyzna mimo prób reanimacji zmarł - mówi prokurator Michał Smętkowski.
Przyjęto wersję podaną przez policjantów.
- Będziemy wyjaśniać, dlaczego mężczyzna, który miał zostać zatrzymany, popełnił samobójstwo, co go do tego skłoniło i też wszelkie okoliczności tej sprawy. Zostanie przeprowadzona sekcja zwłok, która wykaże, w jakim mechanizmie doszło do śmierci. Zabezpieczona broń zostanie poddana badaniom balistycznym, na jakiej zasadzie działała, gdyż ze wstępnych ustaleń wynika, że był to pistolet hukowy. Natomiast chcemy sprawdzić, czy został on w jakikolwiek sposób przerobiony, że można było z niego oddać strzał jakimś przedmiotem - zaznacza Michał Smętkowski.
Jak wynika z relacji policjantów z miejscowej jednostki, gdy stali w pobliżu stacji paliw, zauważyli samochód wyjeżdżający ze stacji i dziwnie zachowującego się kierowcę. Dopiero rozpoczęli interwencję. Dali mu sygnał do zatrzymania, ale mężczyzna jechał dalej i w pewnym momencie strzelił do siebie z broni. Policjanci próbowali zatamować krwotok, ale kiedy na miejsce przyjechała karetka pogotowia, okazało się, że mężczyzna już nie żyje.