W fotelu burmistrza Ostroroga już wkrótce zasiądzie Roman Napierała, na który wraca po 4-letniej przerwie. Z uwagi na symboliczną różnicę w wyniku obu kandydatów - już w obwodowych komisjach głosy zostały przeliczone dwukrotnie.
Burmistrz Sławomir Szałata przyznaje, zaraz po ogłoszeniu wyników pojawił się pomysł na złożenie protestu. - Były takie podpowiedzi. Było kilkanaście głosów nieważnych, kilka przez zakreślenie dwóch kandydatów, kilka pustych. Ale to raczej nie były jakieś błędy w komisjach. Nie wierzę, żeby do takich rzeczy dochodziło - mówi Szałata.
Frekwencja w Ostrorogu była wysoka - ponad 67 procent. - Jestem szczęśliwy z tego powodu, że prawie dwustu mieszkańców więcej niż 4 lata temu poparło mnie. Nie wystarczyło, ale jest to dla mnie budujące, mogę chodzić z podniesioną głową - dodaje Sławomir Szałata.
Sporo mówiło się, że kampania wyborcza w Ostrorogu - zwłaszcza w internecie - była brudna i agresywna. Zapytaliśmy o to kandydatkę, która nie przeszła do drugiej tury Grażynę Szydłowską. - To nie sami kandydaci. To ludzie związani z komitetem jednym czy
drugim. Próbowali wyciągać rzeczy, które nie powinny być wyciągane i atakować - mówi Szydłowska.