Według dziennikarzy Onetu, podczas ćwiczebnego lotu jeden z samolotów MiG-29 ostrzelał z 30-milimetrowego działka inny myśliwiec, który leciał z nim w parze.
Oficer prasowy Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych major Magdalena Busz informuje, że sytuacja wyglądała zupełnie inaczej.
To zdarzenie, które miało miejsce w połowie maja na centralnym poligonie w Nadarzycach, nie miało nic wspólnego z ostrzelaniem samolotu MiG. Samoloty po prostu wykonywały misję szkoleniową, a po wylądowaniu na lotnisku bazowania, jeden z techników zauważył uszkodzenie poszycia samolotu, chodziło o kadłub. W związku z tym sprawą i całym uszkodzeniem zajęła się Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Komisja zakończyła już prace, ale raport w tym momencie nie jest jeszcze gotowy
- mówi major Busz.
Uszkodzenia samolotu - według dzinnikarzy Onetu - miały być poważne i wykluczać remont maszyny. Major Magdalena Busz temu zaprzecza i wskazuje, że uszkodzony samolot jest już naprawiony i wykonuje swoje zadania.
Informacje o całej sprawie dziennikarze mieli uzyskać od anonimowych pilotów. "Z Dowództwem Generalnym skontaktowali się dopiero po publikacji materiału" - dodaje major Busz.