Sprawę opisuje Głos Wielkopolski. Półtora roku temu czytelnik dziennika chciał kupić bilet w automacie na przystanku. Z powodu awarii urządzenie wydrukowało wyłącznie potwierdzenie zakupu. Mężczyzna śpieszył się, więc wziął kwitek i wsiadł do tramwaju. Wpadł podczas kontroli biletów i dostał wezwanie do zapłaty, tak jakby jechał na gapę.
Pierwsza reklamacja nie dotarła do Zarządu Transportu Miejskiego. Druga wpłynęła dzień po terminie i dlatego sprawa trafiła do sądu. Powództwo ZTM zostało jednak umorzone. Sąd ocenił, że pasażer kupił bilet i umowa na realizację przewozu została zawarta, a organizator transportu nie zwrócił pieniędzy.
Zarząd Transportu Miejskiego nie wyklucza odwołania.