„Tradycję kultywuje się choćby w Kwilczu w powiecie międzychodzkim” - mówi Jacek Kaczmarek, historyk i regionalista.
W tym korowodzie musiał być oczywiście Siwek-leniwek, czyli mężczyzna ubrany na biało, niby siwy koń, musiał mieć głowę konia i ogon - trochę ta postać przypominała krakowskiego lajkonika. Kominiarze mieli sadze, siwek leniwek miał szczeplinę. Obowiązkowa postać to niedźwiedź. Obowiązkowo jeszcze musiała być Baba i Dziad. Baba miała ze sobą też wózek - w wózku zazwyczaj dorosły mężczyzna albo dorosła dziewczyna przebrana za niemowlę, które musiało głośno płakać
- mówi Jacek Kaczmarek.
Siwki leniwki to nie jedyny wielkanocny zwyczaj, znany i kultywowany w zachodniej części Wielkopolski. We Wronkach w powiecie szamotulskim do dziś obchodzi się tak zwane Beroły - w swojej formie bardzo podobne do innych tego rodzaju zabaw, z tym wyjątkiem, że w Berołach główną postać stanowi niedźwiedź.
Po dwuletniej przerwie w lany poniedziałek na ulicach Czerniejewa koło Gniezna znów pojawili się przebierańcy. To już długa tradycja, kiedy przez miasteczko idzie barwny i głośny korowód prowadzony przez... słomianego misia.
Słomiany niedźwiedź to symbol zimy, który w barwnym korowodzie wyprowadzany jest po za miasteczko. Odprowadzają go tzw dziad z babą, którzy tańczą, śpiewają i zabawiają widzów. Towarzyszą im także postaci policjanta, bociana; jest diabeł, który smaruje ludzi po twarzach sadzą.
Burmistrz Czerniejewa Tadeusz Szymanek wyjaśnia, że to dawny zwyczaj i okazja, aby się spotkać w drugi dzień świąt i spędzić chwilę z mieszkańcami i okazja, aby symbolicznie wyprowadzić zimę z miasta.
Jest piękne słoneczne popołudnie, więc dobra okazja, aby się wspólnie pobawić
- mówi Tadeusz Szymanek.
Korowodowi przebierańców towarzyszył samochód pożarniczy miejscowej OSP, z którego na przechodniów co chwilę wzbijał się w niebo strumień wody - jak mówili organizatorzy przemarszu - na szczęście.