Mieli poobijane twarze, jednemu trzeba było założyć pod okiem dziewięć szwów, ma też na plecach odciski butów, drugi z opuchniętą głową trafił do szpitala. Ale jak sprawdził reporter Radia Merkury zarzutów przeciw niemieckiej policji jeszcze nie ma. Firma Trepko - producent maszyn pakujących z Gniezna odzyskała już osobowe auto Renault CIio, które policja zatrzymała. Ma rozbite szyby, widać ślady przeszukiwania.
Pobitym oddano też służbowe laptopy z cennym oprogramowaniem. - Do dochodzenia odszkodowania wynajęliśmy kancelarię z Berlina - mówi Agnieszka Libner prezes zarządu firmy Trepko.
Niemiecka policja ciężkie pobicie dwóch gnieźnian wyjaśnia tym, że stawiali opór podczas próby zatrzymania. Jednak pobici już wcześniej przyznawali, że próbowali uciec, bo myśleli że około 20 zamaskowanych ludzi z pałkami i z bronią bez policyjnych znaków to bandycki napad.
Niemcy twierdzą jednak, że ich samochody miały włączoną sygnalizację świetlną.
- Polska prokuratura nie wniosła jeszcze oskarżenia przeciwko niemieckiej policji, bo nie udało się do tej pory przesłuchać podejrzanych - powiedział Radiu Merkury szef gnieźnieńskiej prokuratury rejonowej Piotr Gruszka. Pobici gnieźnianie są jeszcze na zwolnieniu lekarskim.