NA ANTENIE: Informacje sportowe
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Niemowlę połknęło agrafkę. Lekarka odesłała je do innego szpitala

Publikacja: 01.10.2018 g.14:40  Aktualizacja: 01.10.2018 g.14:54 Danuta Synkiewicz
Ostrów Wlkp.
Półroczny chłopiec z otwartą agrafką w przełyku odesłany do innego szpitala samochodem rodziców.
szpital krotoszyn SOR - spzoz.krotoszyn.pl
/ Fot. spzoz.krotoszyn.pl

Krotoszyńska prokuratura sprawdzi, czy to nie naraziło malucha na utratę życia, lub zdrowia. W piątek do szpitala w Krotoszynie zgłosili się przerażeni rodzice, których synek połknął otwartą agrafkę. Lekarka poradziła im, by sami zawieźli dziecko do szpitala w Ostrowie. Po drodze stan chłopca pogorszył się i rodzice poprosili o pomoc w dotarciu do szpitala policjantów. Jak mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Maciej Meler na razie zbierane są dowody i nikomu w tej sprawie nie postawiono zarzutów.

- Prokurator rejonowy w Krotoszynie z urzędu polecił policji zabezpieczenie dokumentacji medycznej a także przeprowadzenie przesłuchań świadków mogących posiadać informacje odnośnie przebiegu przyjęcia dziecka na oddział ratunkowy - mówi Meler.

Dopiero po zebraniu dowodów prokuratura podejmie decyzję czy w tej sprawie będzie śledztwo. Ostatecznie chłopiec trafił specjalistycznym transportem do Kliniki we Wrocławiu, gdzie lekarze laparoskopowo usunęli agrafkę z przełyku. 

Szpital w Krotoszynie wydał oświadczenie, w którym wyjaśnia, że dziecko w chwili badania lekarskiego nie miało niepokojących objawów, które zagrażałyby jego życiu. Stąd lekarka zaproponowała, by na oddział chirurgii dziecięcej rodzice przewieźli synka własnym samochodem

https://radiopoznan.fm/n/TsCyu3
KOMENTARZE 4
r 02.10.2018 godz. 09:44
Mam kolegę ,którego dziecko półtoraroczne oparzyło się , matka pojechała do na Serbską do przychodni a pani doktor kazała jechać do szpitala taksówką ,podobno nie mieli transportu . Więc ja się pytam po co ludzie płacą ubezpieczenie skoro w nagłych wypadkach ludzie nie mogą skorzystać z tego co im się należy ?
Jarzombek 01.10.2018 godz. 21:13
przecież żelazo jest potrzebne w organizmie...
pacjent w NFZ 01.10.2018 godz. 16:56
W innym przypadku (ten sam szpital) byłem z córką na Izbie Przyjęć. Tam wszyscy z marszu na dzień dobry mieli aplikowaną sondę do żołądka. Widok "wiukających" pacjentów na korytarzu był irytujący. Córka przerażona kategorycznie odmówiła sondy więc jej nie dostała. Wtedy inni zaczęli żałować, że sami nie odmówili. Cóż pewnie ktoś uczył się zakładania sond.
pacjent w NFZ 01.10.2018 godz. 16:40
Jakiś czas temu w nocy zadzwoniłem na pogotowie gdyż miałem bardzo silne bóle w podbrzuszu. Przyjmujący zlecenie z nr. 112 nie przyjął zgłoszenia gdyż kazał mi samemu w środku nocy dojechać samochodem do szpitala, albo zadzwonić bezpośrednio do szpitala i podał numer telefonu mówiąc, że jak zechcą to przyjadą. Mówiłem, że ból jest tak silny iż nie jestem wstanie prowadzić samodzielnie samochodu ale to nie wzruszyło dyżurnego i się rozłączył. Dzwoniłem więc wielokrotnie bezpośrednio do szpitala HCP na wskazany numer ale nikt nie odbierał telefonu. O pomoc w sobotę po 2 w nocy poprosiłem więc sąsiadów z pobliskiego domu. Kiedy już dotarliśmy do szpitala na miejsce (HCP na 28 Czerwca) okazało się, że na podjeździe stały wolne karetki a ratownicy medyczni patrzyli się na mnie z kantorka zwijającego się z bólu jak na kosmitę. Pod ręce wlokły mnie dwie kobiety - nikt się nie ruszył. Na Izbie Przyjęć nie było żadnego pacjenta a mimo to czekałem ok. 15-20 minut aż ktoś się zjawił i z łaski spytał co się stało po czym kazał dalej czekać na korytarzu. Po godzinie pobrano krew i mocz. Po 2 godzinach dalszego czekania w bólach przyjęto mnie na USG, gdzie lekarz który robił badanie spytał dlaczego nikt mi jeszcze nic nie podał przeciwbólowego. Później dwukrotnie robiono mi RTG bo pielęgniarka źle ustawiła maszynę wmawiając mi że to ja się przesunąłem w bok, po czym podniosła urządzenie do góry, co jasno świadczyło o jej błędzie. Po 5 godzinach czekania na korytarzu i faszerowania mnie środkami przeciwbólowymi wypisano mnie ze skierowaniem do lekarza rodzinnego bez konkretnego rozpoznania a jedynie podejrzeniem zakażenia dróg moczowych. Takie mamy pogotowie i szpitale w NFZ.