Dyspozytor pogotowia powiedział: „No to umrze, każdy kiedyś umrze” do człowieka wzywającego pomocy. O karetkę dla swojego kolegi prosił 59-letni mężczyzna.
Dyspozytor wdał się z nim w dyskusję filozoficzną na temat życia i śmierci. Chory zmarł zanim dojechała karetka. Jednak według prokuratury, zachowanie dyspozytora nie miało na to wpływu.
- Biegli wskazali, że zgon pokrzywdzonego nastąpił w trybie nagłym, a czas zadysponowania karetki w tym konkretnym przypadku w odstępie jedenastu sekund i okres związany z jej przyjazdem w ciągu siedmiu minut nie pozostawał w związku przyczynowo- skutkowym ze zgonem pokrzywdzonego - mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Maciej Meller.
- Ocena dokonana przez biegłych w zakresie tych procedur wykazała, że były one podejmowane zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia w sprawie ramowych procedur wezwań i dysponowania zespołami ratownictwa medycznego – dodaje.
Po tym zdarzeniu dyspozytor został zawieszony w obowiązkach. Wojewoda wielkopolski zlecił specjalne szkolenia dla dyspozytorów pogotowia ratunkowego.