Odcinek A-2 z Konina do Poznania należy do prywatnego koncesjonariusza - Autostrady Wielkopolskiej. A ta uraczyła ostatnio kierowców podwyżką. Teraz za przejechanie 150 kilometrów trzeba zapłacić o 3 złote więcej. - Podwyżka była konieczna - tłumaczy rzecznik Autostrady Wielkopolskiej Zofia Kwiatkowska. - Wszelkie inwestycje, utrzymanie, kredyty są spłacane z przychodów uzyskiwanych za przejazdy autostradą. Nie mamy możliwości sięgania do innej kieszeni. Natomiast jeśli chodzi o autostrady publiczne, to budowa odcinka z Konina do Strykowa był dotowany przez Unię Europejską - mówi Kwiatkowska.
Jak to się stało, że kiedy wszystko idzie w górę i podwyżki są czymś normalnym przejazd państwowymi odcinkami autostrad tanieje i to aż o 50 proc? Rzecznik ministerstwa transportu Mikołaj Karpiński twierdzi, że resortowi, który podjął decyzję o obniżce, chodziło przede wszystkim o to, by odcinkiem Konin-Stryków jeździło więcej samochodów.
Jak się jednak dowiedzieliśmy nieoficjalnie - powodem obniżenia cen była nie troska o naszą kieszeń czy wygodę, ale dyrektywy unijne. W związku z tym, że budowę tego odcinka drogi częściowo sfinansowała UE, nie można na nim zarabiać. Opłaty od kierowców powinny starczać tylko na bieżące utrzymanie autostrady.
Niższą stawkę zapłacimy na odcinku autostrady A4 z Gliwic do Wrocławia, który także jest zarządzany przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad i gdzie 1 czerwca zostaną wprowadzone opłaty.