Oskarżony w śledztwie dwa razy przyznał się do zabójstwa, ale nie chciał opowiedzieć, jak do tego doszło. Gdy był przesłuchiwany po raz kolejny, powiedział, że to nie on, ale jego kolega zabił staruszkę, kiedy razem weszli do jej mieszkania, bo potrzebowali pieniędzy. Tomasz K. był hazardzistą i miał długi.
Jego kolega zaprzeczył, że uczestniczył w napadzie i zabójstwie. Oskarżony podtrzymał swoją wersję, a w sądzie odmówił składania zeznań i nie chciał odpowiadać na pytania.