W czwartek zarzuty usłyszało 7 osób związanych z budową zamku. To przedstawiciele inwestora i urzędnicy z Obornik.
Jak już informowaliśmy, wiosną ubiegłego roku Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Poznaniu uchylił swoją wcześniejszą zgodę dotyczącą inwestycji w Stobnicy. Kilka miesięcy później takie samo stanowisko zajął Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska.
Inwestor się jednak odwołał i sprawa trafiła najpierw do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, a po jego niekorzystnej decyzji dla urzędników - do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Według Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, inwestor przekazał niepełne informacje dotyczące planowanej budowy.
Chodzi o rzeczywistą wielkość obiektu i zakres ingerencji w środowisko naturalne. Urzędnicy nie wiedzieli o planach budowy sztucznej wyspy ani o zamiarze osuszenia stawu. Urzędnicy ustalili, że inwestycja wyszła poza granice miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego oraz poza obszar pierwotnie deklarowany przez inwestora. Zaniżenie powierzchni może być - zdaniem urzędników - uznane za próbę uniknięcia konieczności uzyskania decyzji środowiskowej. Natomiast przemilczenie istotnych szczegółów przedsięwzięcia miało wpływ na pierwszą decyzję Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska - czytamy w oświadczeniu GDOŚ.
Na te wszystkie okoliczności Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska powołuje się w swojej skardze kasacyjnej do NSA i przypomina, że pierwsza decyzja poznańskiej dyrekcji została wydana w 2015-ym roku w oparciu o niepełne dane przekazane przez inwestora. Po ujawnieniu tych nieprawidłowości doniesie do prokuratury złożył minister środowiska.