Według tradycji nad miejscem narodzin Chrystusa świeciła gwiazda, która prowadziła tam Mędrców.
- Astronomowie są w stanie ustalić, jakie zjawiska były widoczne na niebie w tamtym okresie ale niestety nie ma pewności. Jednego jesteśmy prawie pewni, że nie była to Kometa Halleya, bo też były takie przypuszczenia. Prawdopodobnie żadna z komet wówczas nie była tak jasna. Również nie mamy żadnego dowodu, że był to wybuch supernowej. Najprawdopodobniej była to po prostu koniunkcja dwóch planet - mówi profesor Edwin Wnuk.
Koniunkcja, czyli zbliżenie się do siebie planet. Mógł być to np. Mars i Jowisz, co na ówczesnym niebie, które nie było zakłócane światłem wytwarzanym dziś na Ziemi, dawało niezwykle ciekawy efekt. Na niebie pojawiał się punkt, który dawał dużo światła.