Nie pomaga ani monitoring, ani mandaty. Najczęściej ci, którzy piją przed sklepami są na zasiłkach dla bezrobotnych, więc nie mają z czego tego mandatu zapłacić. Tylko w ubiegłym roku na miejski monitoring załapało się 350 osób, które mimo zakazu piły alkohol przed sklepem. Skoro nie można tego problemu załatwić mandatem, to może uda się pracą?- zastanawia się Mirosław Jurek z Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w Kaliszu.
Taki pomysł podoba się strażnikom miejskim, którzy codziennie po kilka razy są wzywani do takich właśnie zdarzeń. Do tego dochodzi zaśmiecanie i niestety załatwianie potrzeb fizjologicznych w miejscu publicznym. A to nikomu się nie podoba - mówi Dariusz Chybś, komendant Straży Miejskiej w Kaliszu.
Sprawa nie jest nowa, ale przyszła wiosna, a wraz z nią problem się nasilił. Komisja chce pod koniec kwietnia spotkać się ze strażnikami, aby ostatecznie ustalić system kar za picie przed sklepami.