Pół roku temu zajął trzecie miejsce w wyścigu o władzę w mieście, a do wejścia do drugiej tury zabrakło mu nieco ponad dwa tysiące głosów. W poniedziałek mówił o swoich planach na kolejne wybory.
Ostatnio jak z kimś rozmawiałem, to stwierdziłem, że na ten moment chyba jestem jedynym kandydatem na prezydenta Poznania w 2029 roku. Ale to jest taki szmat czasu, że nie wiadomo co będzie. Jak cofniemy się, to byliśmy przed pandemią i przed wojną na Ukrainie, ale na ten moment, gdyby mnie ktoś zapytał i zaproponował: Przemo już teraz ci gwarantuje, że startujesz, to ja mówię: tak, startuję
- podkreślił.
W czasie rozmowy w Radiu Poznań polityk Polski 2050 przyznał, że w drugiej turze wyborów prezydenckich w stolicy Wielkopolski zagłosował na obecnego prezydenta Jacka Jaśkowiaka z Koalicji Obywatelskiej, a nie Zbigniewa Czerwińskiego ze Zjednoczonej Prawicy.
"Nie jesteśmy w Poznaniu wielkimi sympatykami PIS, a ja poszedłem do polityki, bo nie podobało mi się, co PIS robił" - stwierdził Przemysław Plewiński.
Pytany o to, czym chciałby się odróżniać od prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka, mówił o obecności w urzędzie i Poznaniu.