Mimo jednomyślnego sprzeciwu - opozycji zabrakło tym razem głosów do zablokowania podwyżki. Sama podwyżka z kolei - jest niższa od zapowiadanej. O "złotóweczkę" - jak określił to jeden z radnych. W rezultacie - koninianie płacić będą nie 20 a 19 zł od osoby miesięcznie. Pod warunkiem, że zadeklarowali segregowanie odpadów. Za niesegregowane stawka wyniesie 50 zł od osoby.
Opozycja zarzucała prezydentowi miasta, że nie wykorzystał wszystkich możliwości w celu ograniczenia wysokości opłat. Paweł Adamów - zastępca prezydenta do spraw gospodarczych przekonywał, że jest inaczej.
Po pierwsze zrobiliśmy bardzo szczegółową kontrolę w zakresie deklaracji, po drugie rozpoczęliśmy bardzo intensywną kampanię społeczną - edukacyjną, jak segregować odpady, uwrażliwiając mieszkańców, że trzeba te deklaracje składać. Przejrzeliśmy bardzo dokładnie finanse spółek MZGOK i PGKiM. Nasze spółki cierpią mocno na tym, że realizują to po kosztach. Ja wiem, że tego argumentu wiele osób nie chce przyjąć - że jest zrobione wszystko co można zrobić, żeby ta cena nie była podnoszona, natomiast - taniej naprawdę nie da się tego zorganizować.
Paweł Adamów dodaje, że podwyżkę wymusza rosnący koszt obsługi gospodarki śmieciowej - wyższe ceny paliw, podwyżki wynagrodzeń oraz konieczność zwiększania ilości odpadów segregowanych przez zakład gospodarki odpadami.
Opozycyjny PiS przekonuje, że miastu nie udało się uszczelnić systemu, a deklaracje mieszkańców nadal nie pokrywają się z praktyką - brak segregacji widać w osiedlowych śmietnikach.