Funkcjonariusze działają na polecenie prokuratury. Policjanci weszli do budynku administracji ogrodu zoologicznego w poszukiwaniu dokumentów. Są potrzebne w postępowaniu w sprawie znęcania się nad zwierzętami, które trafiły do poznańskiego zoo ze zlikwidowanej latem 2017 roku nielegalnej hodowli w Pyszącej.
- Z zawiadomienia wynikało, iż dokonano bezprawnego zabiegu kastracji części tych zwierząt - mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Michał Smętkowski. - W związku z tym już w listopadzie zwróciliśmy się do dyrekcji zoo o wydanie wszelkich dokumentów dotyczących tych zabiegów i opieki weterynaryjnej. Mimo wielokrotnych monitów te dokumenty nie zostały przesłane, więc 1 lutego zostało wydane postanowienie o przeprowadzeniu przeszukania i zabezpieczeniu tych dokumentów. Zlecono to poznańskim policjantom.
Na nagraniu opublikowanym przez dziennikarza "Gazety Wyborczej" Piotra Żytnickiego - Ewa Zgrabczyńska mówi, że w ogrodzie nie popełniono żadnego przestępstwa. Przekonuje też, że całą dokumentację jaką miała przekazała już prokuraturze.
Ogromny żal - tak dyrektor poznańskiego zoo Ewa Zgrabczyńska komentuje dzisiejszą akcję policji i prokuratury. Dyrektor Zgrabczyńska w oświadczeniu przypomina, że zoo pomogło w przeniesieniu 300 zwierząt, wśród których były tygrysy, lamparty i pumy, do innych ośrodków. Część zwierząt ostatecznie trafiła do poznańskiego ogrodu zoologicznego. Jego szefowa napisała, że prokuratura nie zapłaciła "ani złotówki" za utrzymanie zwierząt, ani nie odpowiedziała na prośby o zwolnienie zoo z opieki nad tymi zwierzętami i przekazanie ich do innych ośrodków. Przekonuje, że część zwierząt trzeba było wykastrować, bo były agresywne, nie chciano też aby dochodziło do - jak napisała dyrektor Zgrabczyńska - kojarzenia krewnych.
Wyjaśnia też, że dokumentację przekazano już prokuraturze i innej nie ma. Dzisiejszą akcję policjantów komentuje tak: - Z ogromnym żalem odnosimy się do podjętych działań, uważając je za nieadekwatne do sytuacji i stawiające nas w niekorzystnym świetle. Złożymy stosowne skargi i zażalenia na działania organów ścigania, które do tej pory ani nie podziękowały nam za udzielenie pomocy, ani nie przekazały należnych finansów - zapowiada dyrektor Zgrabczyńska.
Szkoda, bo mógłby z niego być dziennikarz i porządny człowiek , w sumie to inteligentny facet - tylko nie rozumie co to jest prawda...