Nagrody Izabella - dla muzealników

Sprawa ma kontekst polityczny. - Tablica w języku rosyjskim w Strzałkowie to z pewnością odpowiedź na tablicę w Smoleńsku. Nie można jednak porównywać tych dwóch incydentów , sprawca miał konkretny cel. Zależało mu na pogorszeniu stosunków polsko-rosyjskich. Ale polskich obozów śmierci nie było. Żadnych i nigdy. Stwierdzenie, że istnieje jakaś symetria pomiędzy mordem katyńskim a warunkami w polskich obozach jenieckich jest całkowitym kłamstwem - mówił wicemarszałek Niesiołowski.
W podobnym tonie wypowiadał się w Lesznie poseł Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Sellin. - To była zorganizowana akcja, a nie przypadkowe działanie. Myślę, że to była prowokacja zorganizowana, można traktować ją jako kolejny element gry - podkreślał Jarosław Sellin.
Z kolei poznański poseł PJN Jan Filip Libicki mówi, że "Sprawą powinna zająć się Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa". Poznański polityki kieruje pytania do sekretarza Rady Andrzeja Kunerta. - Chcemy się dowiedzieć ile w Polsce jest takich miejsc, gdzie Rosjanie mogliby chcieć takie tablice powiesić i przeprowadzić badania czy z polskiego punktu widzenia jest historycznie uzasadnione, by takie tablice wisiały - mówi Libicki.