Strażaków o pożarze restauracji powiadomił przypadkowy przechodzień. Na miejsce pojechały trzy zastępy ratowników. Dzięki szybkiej interwencji i niedużej odległości od miejsca zdarzenia, pożar udało się szybko opanować. Według strażaków, ogień powstał w wyniku rozszczelnienia się termicznego baterii robota "Kasi".
Ogień strawił wnętrze restauracji, okno wystawowe oraz samego robota. Właściciel straty szacuje wstępnie na ponad 100 tys. zł.
Pisał, że "na jakiś czas zostaliśmy pozbawieni naszej największej pasji - gotowania dla Was". "Nie martwcie się" -zapewnia - "my się nigdy nie poddajemy, minie trochę czasu, ale wrócimy."