Rok temu podczas przygotowania inwestycji urzędnicy wykryli nieprawidłowości. Mimo gotowej koncepcji i podpisanej umowy prace zostały wstrzymane, a we wtorek miejscy radni przekazali pieniądze na inne cele. Środki trafią teraz na budowę nowego domu pomocy społecznej na Strzeszynie oraz stworzenie dodatkowych miejsc w zakładzie opiekuńczo-leczniczym przy ulicy Mogileńskiej.
- Te inwestycje i tak miały powstać. Miasto udaje, że całkowicie skonsumuje te wszystkie środki. To nie jest prawda, to jest udawanie, że nic się nie stało i że coś tam jednak budujemy, a to jest najzwyklejsze kłamstwo - mówi radna Ewa Jemielity z PIS.
Na budowę centrum Poznań miał dostać ponad 20 milionów złotych unijnej dotacji. Za zerwanie umowy z firmą, która miała zrealizować inwestycję, miastu grożą kary. Zastępca prezydenta Jędrzej Solarski przekonywał, że rozmowy z wykonawcą trwają: - Z umowy wynikają kary umowne w wysokości 3,5 miliona złotych, ale będziemy szli w kierunku stwierdzania nieważności tej umowy, czyli żadne kary umowne nie przysługują, bo wykonawca żadnej czynności nie wykonał - zaznaczał wiceprezydent.
Zdaniem miejskich urzędników to zmarły w poniedziałek były dyrektor ośrodka podpisywał niekorzystne umowy. - O zmarłych wolę nie mówić w ogóle albo mówić dobrze - mówił na sesji prezydent Jacek Jaśkowiak i odpowiadając na pytania radnych dodawał - Część pytań, które państwo zadają sprowadza się do rozmowy o dyrektorze Nyczu, który też wcześniej zrobił wiele wspaniałych rzeczy, nie chciałbym mówić o tych błędach, które być może popełnił w związku z chorobą, na którą cierpiał - przekonywał prezydent Poznania podczas wtorkowej sesji rady miasta.