Ministerstwo Sprawiedliwości zarzuca mu m.in. zbyt późne zgłoszenie kilku incydentów, do których doszło w zakładzie w ciągu ostatnich kilku lat.
Wytyka także fakt, że Sebastian Dec pracuje również jako wykładowca akademicki. Dec podkreśla, że nie ma sobie nic do zarzucenia, o wszystkim informuje ministerstwo, a większość zarzutów dotyczy wydarzeń sprzed kilku lat.
Tymczasem w ostatnich miesiącach zakład przechodził kontrole, a we wrześniu Dec wygrał konkurs na kolejną kadencję. Podkreśla, że nie dostał żadnych upomnień, ani nagan. Przeciwnie, był wyróżniany za swoją pracę.
Dec boi się, że ministerstwo zmierza do zamknięcia zakładów poprawczych. Pięć lat temu w zakładach przebywało 2 tysiące nieletnich, dziś 700, choć równocześnie wzrasta przestępczość wśród młodocianych. Jednocześnie koszty utrzymania poprawczaków nie zostały zmienione. W związku z tym dziś wynoszą średnio 20 tys. zł miesięcznie na wychowanka.
Od decyzji o swoim odwołaniu Sebastian Dec zamierza odwołać się do sądu administracyjnego.