Z transparentami i gwizdkami domagali się godziwego wynagrodzenia, czyli dodatkowego 1000 złotych na rękę. Wyszedł do nich zastępca prezydenta Poznania, Jędrzej Solarski.
- Od 1997 roku piszemy do prezydentów Poznania pisma z prośbą o pochylenie się nad naszymi postulatami i podwyżki były, ale groszowe, np. 100 złotych. Brutto - mówi Izabela Nowak, pracownik MOPR i wiceszefowa Solidarności w tej miejskiej jednostce.
Protestujące krzyczały między innymi "prezydent do roboty za 1500 złotych".
- Proszę zwrócić uwagę, że dopiero za kadencji prezydenta Jacka Jaśkowiaka znalazły się w budżecie jakiekolwiek pieniądze na podwyżki dla urzędników - mówił Jędrzej Solarski, przyznając że wynagrodzenia m.in. w MOPR czy miejskich żłobkach faktycznie są niskie.
Zastępca prezydenta Poznania spotkał się z protestującymi na schodach urzędu. Kilkukrotnie przerywano mu okrzykami.
- Trzy lata temu w Dzień pracownika socjalnego w Sali Białej Urzędu Miasta obiecał nam pan 1000 złotych podwyżki. Sprawdzam! Gdzie są te pieniądze?! - dopytywała uczestniczka manifestacji.
Odpowiedzi nie było, protestujące za to głośno krzyczały "gdzie podwyżki". Beata Kocik, szefowa Solidarności w poznańskim MOPR zauważa, że w Niemczech pracownik socjalny zarabia równowartość 13 tysięcy złotych.
- My dostajemy na konto średnio po 2 tysiące złotych - mówiła Jędrzejowi Solarskiemu Beata Kocik. Odpowiedział, że Niemcy są cztery razy bogatsze.
- Gdzie ta Europa? - zapytała retorycznie szefowa Solidarności w MOPR.
Prezydent Solarski zadeklarował, że jest gotów spotkać się z przedstawicielkami związku zawodowego. Ma to nastąpić wkrótce.
Wszyscy na zwolnienia...
Miałeś udowodnic ze Jaskowiak daje im pieniądze ale one nie chcą???? Jaki pan tacy lokaje!!!!