W debacie publicznej pojawiają się argumenty, że z jednej strony to czas odpoczynku i refleksji dla wyborców, a z drugiej - zwłaszcza w dobie internetu - to rozwiązanie przestarzałe. Tymczasem szef Klubu Jagiellońskiego Piotr Trudnowski zwraca uwagę, że cisza wyborcza może okazać się groźna dla stabilności wyborów i państwa. - Jest szereg sygnałów z różnych państw, dotyczących prób wpływania na wybory - mówi szef konserwatywnego think-tanku.
To jest dokładnie ten przypadek, z którym mieliśmy do czynienia we Francji. Tam w ostatnim momencie przed rozpoczęciem ciszy wyborczej został opublikowany cały szereg dokumentów z rzekomego wycieku ze sztabu wyborczego Emmanuela Macrona. Łatwo sobie wyobrazić, że prędzej czy później w jakimś kraju taki wyciek wpłynie na wynik wyborów.
Zwolennicy ciszy wyborczej zwracają uwagę, że to czas, w którym sądy mogą rozpatrzyć pozwy składane wcześniej w trybie wyborczym. O orzeczeniach w takich sprawach media mogą informować.
Za łamanie ciszy wyborczej grożą kary - w zależności od tego jak poważne jest naruszenie, sprawca musi liczyć się z karą od 20 zł do 5 tys. zł. Za publikowanie sondaży grozi grzywna od pół do nawet miliona złotych. Przypadki naruszania ciszy wyborczej należy zgłaszać policji.