Problemy z rekrutacją do szkół w Poznaniu. Ponad tysiąc dzieci nie ma jeszcze miejsca

W drugim naborze nigdzie nie dostało się 1246 kandydatów – prawie co dziesiąte dziecko chcące uczyć się w Poznaniu. Wszystko przez reformę sprzed lat i wysłanie do podstawówek sześciolatków i siedmiolatków w jednym roku.

"Wcześniej takiego problemu nie było" – zauważa nauczyciel i radny z klubu PiS, Michał Grześ.

Zawsze było dużo więcej miejsc niż chętnych. Miasto, czyli wydział oświaty i pan prezydent, powinni zdawać sobie sprawę z tego, że tych dzieci będzie więcej, bo tak jak zawsze było w podstawówkach na poziomie jedna czy dwie klasy, to tutaj były trzy czy cztery klasy, więc było wiadomo, że tych dzieci będzie więcej

- mówi Michał Grześ.

W szkole, w której pracuje Michał Grześ, trzeba było podwoić liczbę klas. 

Mamy nauczycieli, ale jest strach, jeśli chodzi o pomieszczenia

– przyznaje radny PiS.

Zdaniem przewodniczącego Komisji Oświaty Miasta Poznania, nie dało się wcześniej przygotować na problem z rekrutacją. "Rekrutacja dotyczy też mieszkańców powiatu poznańskiego" – przypomina radny Marek Sternalski z PO.

Trudno było stwierdzić, do których klas będą aplikowali uczniowie poznańskich szkół, jakie będą ich pierwsze, drugie i trzecie wybory. Wiadomo było, że będzie wyższa liczba punktów potrzebna, żeby znaleźć się w wymarzonej klasie

- mówi Marek Sternalski.

Marek Sternalski mówi o „wielkim wyzwaniu” dla urzędników z Wydziału Oświaty. Radny ma też nadzieję, że uczniowie nie będą musieli chodzić na popołudniowe zmiany.

Jutro przyjęci kandydaci muszą potwierdzić wybór szkoły. Jeśli zrezygnują, zwolnią się miejsca. Miasto nie potrafi oszacować czy wystarczy miejsc dla wszystkich uczniów do tej pory niezakwalifikowanych. Listę opublikuje w piątek po godzinie 13 kuratorium oświaty, ale wtedy nie będzie już oficjalnej rekrutacji. Każdy kandydat będzie musiał bezpośrednio kontaktować się z wybraną szkołą.