Zapaśnik zmarł w szpitalu. Na ławie oskarżonych zasiadł 45-letni Olgierd M., który trzy i pół roku ukrywał się w Hiszpanii.
29-letni Dominik Sikora został zaatakowany na Starym Rynku w styczniu 2020 roku. Na nagraniach z monitoringu widać, że uderzony pięścią w twarz przez oskarżonego, upada na bruk. Z powodu ciężkich obrażeń umiera kilka dni później w szpitalu. Jego brat jest oskarżycielem w sprawie.
Ja przez to przestałem trenować zapasy. W klubie wisi duże jego zdjęcie. Strasznie mi ciężko, by tam wejść. Wszystko co tam jest, to jest związane z nim
- mówił.
Ostatnim świadkiem w procesie był mężczyzna - bezpośredni świadek uderzenia. Próbował przekonać sąd, że to poszkodowany zaczepiał na rynku oskarżonego.
Z tego wieczoru za wiele nie pamiętam, ale samo zdarzenie pamiętam dosyć dobrze, bo też to przeżywałem później na swój sposób. Pamiętam mężczyznę, który nas zaczepiał. Ten mężczyzna nie chciał odejść i robił się coraz bardziej agresywny
- mówił świadek.
Na wniosek prokurator sąd odtworzył podsłuchaną rozmową oskarżonego. Oskarżony zdawał sobie sprawę, że znokautował pokrzywdzonego - mówiła prokurator.
Kolejna rozprawa pod koniec sierpnia. Sąd ma nadzieję, że do tego czasu będzie gotowa dodatkowa opinia biegłego, którą specjalista ma wydać na podstawie całej dokumentacji medycznej zebranej w sprawie.