NA ANTENIE: NIE CHCIALEM SPIEWAC TEJ PIOSENKI/CHLOPCY Z PLACU BRONI
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Proces w sprawie wybuchu na Dębcu: "Nazywała go "psycholem"

Publikacja: 25.02.2020 g.14:25  Aktualizacja: 26.02.2020 g.12:49 Magdalena Konieczna
Poznań
Nazywała go "psycholem"; bała się go zwłaszcza, po tym, jak spowodował wypadek samochodowy, w którym ucierpiał ich syn. To relacje świadków w procesie, dotyczącym wybuchu w kamienicy na poznańskim Dębcu.
Rozprawa w sprawie wybuchu na dębcu tomasz j - Wojtek Wardejn
Fot. Wojtek Wardejn

Według prokuratury, Tomasz J. zabił swoją żonę - Beatę, a później, by zatrzeć ślady zbrodni, celowo uszkodził w budynku rurę z gazem. Nie chciał, by kobieta ułożyła sobie życie z innym mężczyzną. Pod gruzami zginęły jeszcze cztery osoby. "Był gburowatym, aspołecznym człowiekiem" - mówili o oskarżonym przyjaciele Beaty wezwani do sądu.

To była nasza bardzo dobra znajoma, dobra przyjaciółka mojej żony, można powiedzieć członek naszej rodziny, taki przybrany. Nieraz nazywała go "psychol", przeważnie "psychol" mówiła, gdy mówiła źle o nim. Baliśmy się, że coś się może stać Beacie, bo dla nas wypadek z udziałem ich syna był jednoznaczny i to, co on zrobił. Był jednoznaczny z uwagi na to, co powiedział do Beaty, że zabierze jej to, co najbardziej kocha na świecie. Kobieta najbardziej kocha dziecko.

Tomasz J. odpowiada także za spowodowanie wypadku drogowego, w którym ciężko ranny został jego syn. Proces oskarżonego może się skończyć przed wakacjami. Do przesłuchania zostało pięciu świadków i biegli - między innymi psychiatrzy, którzy uznali, że oskarżony w momencie czynu był w pełni poczytalny.

Tomasz J. nie uczestniczy w swoim procesie. Na pierwszej rozprawie oświadczył, że nie chce być doprowadzany na rozprawy. Grozi mu dożywocie. O taką karę będzie wnioskował prokurator.

https://radiopoznan.fm/n/aM29OG
KOMENTARZE 0