Sprawdzamy każdy taki sygnał - zapewnia oficer prasowy komendy w Wągrowcu Dominik Zieliński.
Mieszkańcy, którzy na swoim parapecie znaleźli list z prośbą o pomoc, zgłosili do policji. Funkcjonariusze udali się pod podany w liście adres. Tam zastali zdziwionego, dorosłego mężczyznę. Po wyjaśnieniu okazało się, że w środku była też jego 8-letnia córka, która dzień wcześniej bawiła się z koleżanką. Dziewczynki dla zabawy napisały list z apelem o pomoc i adresem i ten list wyrzuciły przez okno. List upadł na parapet mieszkania w sąsiedztwie. Tam znaleźli go mieszkańcy i zaniepokojeni zanieśli policji. Funkcjonariusze wytłumaczyli dziewczynce, że takich żartów nie wolno robić, bo wołanie o pomoc jest sprawą zbyt poważną. Jednak żadnego sygnału lekceważyć nie można
- mówi Dominik Zieliński.
W tym wypadku skończyło się na pouczeniu.