Dla szpitala oznacza to konieczność zawieszenia działalności innych oddziałów. Pikieta odbyła się, mimo że wczoraj wojewoda zgodził się zmniejszyć liczbę łóżek dla chorych na covid o dziesięć, co pozwoli utrzymać tam oddział ginekologiczno-położniczy.
Pikieta trwała 20 minut i przebiegła spokojnie. Jej inicjatorem było Stowarzyszenie Narodowa Środa. Jego prezes Michał Jurga, członek Konfederacji, powiedział:
Cieszymy się, że zostaje położnictwo, że zostaje endoskopia, ale najważniejsze, czyli ten SOR, przypadki nagłe, udary, zawały, teraz ludzie będą musieli być wożeni do najbliższych placówek, czyli jakieś 30-40 kilometrów.
Istnieją też inne choroby niż koronawirus. Ludzie, którzy nie będą mogli kontynuować tu leczenia, zostaną po prostu na lodzie
- obawia się pani Marta.
Ja jestem pacjentką poradni onkologicznej. To gdzie ja mam się udać? Do Poznania, gdzie mnie nie przyjmą albo będę czekała za poradą nie wiem jak długo? A tu dzwonię i jestem przyjęta w ciągu dnia, dwóch
- obrusza się pani Daniela.
Na pikiecie byli też m.in. burmistrz Środy Piotr Mieloch i przewodniczący rady miejskiej Paweł Wullert. Burmistrz wyjaśnił nam, że zjawił się z uwagi na wagę sprawy.
Największa obawa jest taka, że [po covidzie - przyp. RED] będzie trudno wrócić do tego, co osiągnęliśmy w wyniku wieloletnich działań, przekształceń tego szpitala, doboru kadry...
Pikieta trwała 20 minut i przebiegła spokojnie.
Poproszony o skomentowanie pikiety Tomasz Stube, rzecznik wojewody wielkopolskiego napisał nam, że wczorajszy kompromis zmniejszający liczbę łóżek covidowych w Środzie ze 124 do 114 uwzględnia dalsze działanie oddziału ginekologiczno-położniczego, poradni lekarza rodzinnego, laboratorium i pracowni endoskopii. Stube podkreślił, że takie ustalenia zaakceptował także NFZ.