Przeciwnicy aborcji stanęli z dwoma banerami. Na jednym napisali "Pigułki aborcyjne zabijają". Powoływali się też na świadectwa kobiet, które zdecydowały się na aborcję. Teraz, jak mówili działacze pro-life - tego żałują. "Jesteśmy za całkowitym zakazem aborcji w Polsce" - mówi Liliana Czuk.
Naszym celem jest to, by aborcja była rzeczą nie do pomyślenia. Tak, jak kiedyś było niewolnictwo i był ruch społeczny, żeby powstrzymać to niewolnictwo. Dzięki temu ruchowi społecznemu obecnie niewolnictwo jest rzeczą nie do pomyślenia. Jesteśmy za tym, by całkowicie zatrzymać aborcję w Polsce.
Demonstrację przeciwników aborcji próbowało przekrzyczeć kilka działaczek Strajku Kobiet. Wznosiły okrzyki "nieprawda, nieprawda" i "gdzie pomoc dla matek niepełnosprawnych dzieci". Prowadzący demonstrację kilka razy podchodził do policjantów, by zgłosić zakłócanie manifestacji.
Do dwóch ścierających się stron dołączyła trzecia - organizatorzy akcji "Jedzenie zamiast bomb". Jedna z wolontariuszek była zdziwiona, że demonstracja działaczy pro-life zajęła miejsce, w którym oni co niedzielę rozdają jedzenie bezdomnym i potrzebującym.
My działamy nieformalnie. My tutaj jesteśmy co tydzień przez cały rok od wielu lat. Oni pewnie tego nie wiedzieli, ale jest niefajna sytuacja, nie podoba mi się to, bo my tu jesteśmy przeciwko wojnom i zabijaniu ludzi. Oni myślą, że też.
Wokół miejsca demonstracji zgromadziły się liczne siły policji. Kilka osób, które próbowały zakłócać demonstrację przeciwników aborcji, zostało wylegitymowanych.