Trzeba zrewidować Zielony Ład - twierdzi Krzysztof Hetman

Barwnie opisany świat ogarnięty wojną jest jednocześnie dla nas wszystkich przestrogą przed konfliktami jako takimi.
Pinner to emerytowany, wielce zasłużony żołnierz brytyjski, który postanowił wspomóc Ukraińców broniących swojej ojczyzny. Zamieszkał w Mariupolu, ożenił się z Ukrainką, miał swoje plany, uwielbiał przygotowywać szaszłyki z przyjaciółmi na tamtejszej plaży.
Kiedy rozpoczęła się inwazja 24 lutego 2022 roku, Shaun Pinner był na linii frontu. Tak zresztą usytuowany był też Mariupol, o którym autor pisze:
Przemysłowe miasto i port morski, wciśnięte w obszar między kontrolowanymi przez Rosjan Ługańskiem i Donieckiem a okupowanym przez nich Krymem. Miasto wraz z okolicznymi terenami w praktyce pełniło funkcję blokady zamykające Rosjanom dostęp do wschodniej Ukrainy
Dziś to miasto widzimy przez pryzmat dramatycznych zdjęć, ukazujących zbombardowane budynki, ale Pinner w swojej książce pokazuje nam Mariupol tętniący życiem, jeszcze przed atakiem rosyjskim. Widzimy szczęśliwych ludzi, kochających życie, spotykających się na plaży czy w modnych restauracjach. Tak było przed zbrodniczą napaścią.
Wiele jest obrazów w książce, które zapadają w pamięć. To dramatyczne obrazy wojny i zwykła żołnierska codzienność między kolejnymi ostrzałami.
W pierwszych dniach wojny Shaun musiał uciekać z pozycji, które jego oddział zajmował wcześniej. W okopach zostawił jednak śpiwór, po który przez moment, ryzykując życiem, chciał nawet wrócić - ostatecznie tego nie zrobił. Śpiwór był darem od żony, z lektury dowiadujemy się, że zdecydowanie bardziej komfortowym, niż te, których używali żołnierze jego oddziału. Pinner zastanawia się, co powie jego żona na wieść, że zostawił go w okopach. Jak się okazało, w kontekście późniejszych przeżyć, chociażby półrocznego pobytu w donieckim więzieniu, nie miało to żadnego znaczenia.
W pierwszych chwilach uwięzienia mamy dramatyczny dialog z oprawcami rosyjskimi, którzy sięgając po portfel żołnierza, odnajdują wizytówkę jego żony. Między wierszami sugerują, że Larysie coś grozi, co przeraża Shauna, który po chwili przypomina sobie, że z wieści, które dotarły do niego wcześniej wynika, że żona jest bezpieczna.
I trzeci obraz, który bez wątpienia zapamiętam. Jeszcze w trakcie walk, Shaun i jego koledzy wielokrotnie miewali dylemat: Czy rozpalić ognisko pośród ruin, żeby ogrzać się choć na chwilę w trzaskającym mrozie - ryzykując tym samym to, że dym wskaże Rosjanom miejsce ich pobytu, czy też nie rozpalać i marznąć. Zwykle rozpalali, ale nigdy po zmroku.
"Bezpośredni i brutalny portret wojny z pierwszej ręki" - czytamy o książce, która będzie naszym Tytułem Tygodnia od 24 lutego.